30 grudnia 2020 r. Komisja Europejska (KE) oświadczyła, że trwające siedem lat negocjacje wszechstronnego porozumienia inwestycyjnego (Comprehensive Agreement on Investment – CAI) z Chinami zakończyły się porozumieniem. KE oraz Niemcy, których prezydencja w UE dobiegła końca 31 grudnia ub.r., przedstawiły wydarzenie jako sukces.

Nadzwyczaj szybkie tempo zakończenia ostatniej rundy negocjacji oraz ogólnikowy charakter zobowiązań rządu w Pekinie budzą jednak wiele zastrzeżeń oraz oficjalny sprzeciw części europejskich stolic, w tym Warszawy. Chociaż na papierze Chiny zadeklarowały otwarcie sektora przemysłowego (głównie motoryzacja, produkcja sprzętu transportowego, medycznego i chemicznego) i usługowego (finanse oraz ochrona środowiska i zdrowia), porozumienie na obecnym etapie nie zawiera żadnych mechanizmów weryfikujących egzekwowanie tych zapisów przez stronę chińską. Nie znamy też dokładnej treści proponowanego porozumienia – na szczegółowy dokument poczekamy jeszcze jakiś czas, a następnie będzie on musiał zostać zatwierdzony przez Radę Europejską i Parlament Europejski (PE). Rząd w Pekinie zobligował się również m.in. do zwiększenia przejrzystości części rządowych subsydiów, przeciwdziałania przymusowemu transferowi technologii oraz uszanowania międzynarodowych zapisów zabraniających pracy przymusowej.

Nie opublikowano żadnego harmonogramu wdrażania zobowiązań przez stronę chińską. W obecnej formie CAI wydaje się działać głównie na korzyść Niemiec i Francji oraz ich partykularnych interesów gospodarczych w relacjach z ChRL.

Wskazują na to zarówno oficjalne dokumenty podsumowujące kluczowe kwestie wynegocjowanie ze stroną chińską (np. otwarcie najistotniejszych sektorów z perspektywy niemieckiego i francuskiego biznesu), jak i wyjątkowe zaangażowanie Paryża oraz Berlina w finalizację umowy tuż przed zakończeniem niemieckiej prezydencji w UE (tj. przed końcem grudnia 2020 r.). Pekin instrumentalnie wykorzystał niemieckie i francuskie dążenia do osiągnięcia strategicznej autonomii UE oferując pewne ustępstwa w kluczowych dla Berlina i Paryża sektorach (na razie retoryczne), jednocześnie osłabiając unijną jedność i perspektywy współpracy transatlantyckiej w budowaniu jednolitego podejścia wobec rosnącej potęgi Chin. Cała sytuacja niewątpliwie doprowadziła do pogłębienia rozdźwięku między retoryką Brukseli a interesami gospodarczymi jej najsilniejszych państw, co ma również negatywny wpływ na wiarygodność UE w przestrzeni międzynarodowej. Tym samym z perspektywy strategicznej pośpieszne zakończenie negocjacji CAI wydaje się krótkowzroczne z perspektywy długoterminowych interesów całej europejskiej wspólnoty (np. zabezpieczenia łańcuchów dostaw na wypadek kryzysu).

Finalizacja porozumienia i jego dokładny kształt są w dalszym ciągu kwestiami przyszłościowymi i mogą napotkać opór polityczny zarówno ze strony PE, jak i europejskich stolic. Dla Polski CAI w obecnej formie nie jest przełomowym porozumieniem, gdyż nie odnosi się do sektorów kluczowych z perspektywy relacji gospodarczych Warszawy z Pekinem (np. w odniesieniu do eksportu polskiej żywności do Chin) – jest to porozumienie stricte inwestycyjne i nie reguluje handlu między ChRL a państwami UE.